51/2011
www.gazeta.olawa.pl
powiatowa 17
HISTORIA
Sylwetka
Stacja kolejowa Jawo
rów. To tu upłynęła jego
młodość. Trasę Lwów
- Stanisławów przemie
rzały wojska sowieckie,
niemieckie i oddziały
UPA. Tu, w jednym z ru
chliwszych miejsc wioski,
stała szopka, skrywająca
tajemnicę
85-letni Emil Róziewicz
przyjechał 14 grud nia na
uroczystą sesję Rady Gminy
Oława białym fordem fusion.
Przewodniczący Dariusz Wit
kowski wręczył mu dyplom
„Zasłużony dla gminy Oława”
i statuetkę, wójt Jan Kownacki
bukiet kwiatów. Róziewicz
w yg ło sił m owę, w której
dziękował za uhonorowanie
jego pokolenia. Na sali radni,
urzędnicy i sołtysi. Oklaskom
dla bohatera nie było końca.
Niewygodna historia
Po wojnie Róziewiczowie
nie rozpowiadali o uratowaniu
trójki Żydów. Po co mieli na
rażać się na zarzut sprzyjania
syjonistom? Paczki przycho
dziły, dopóki żyli Schmuel
i Fryda. Gitla pomogła tylko
raz. Gdy siostra Róziewicza
wychodziła za mąż, przysłała
jej welon i parę słów, że chce
już zapomnieć o przeszłości.
H istoria niech ciana przez
nikogo - tak było do 1989.
Potem przyszły zaszczyty -
przyznanie tytułu „Sprawiedli
wy wśród Narodów Świata”,
uroczystość z ambasadorem,
wizyta w Instytucie Yad Va-
shem. Parę lat temu Róziewicz
zobaczył w telewizji migawkę
z P ałacu Prezydenckiego.
Lech Kaczyński dekorował
orderami tych Polaków, któ
rzy narażali życie, ukrywając
Żydów. Zdecydował się, że
prześle do prezydenckiej kan
celarii relacje i dokumenty.
Już za kadencji Bronisława
Komorowskiego jego spra
wę pilotow ał M ieczysław
Koprowski, wów czas asy
stent posła. Ale prezydenckie
młyny długo mielą tę mąkę.
Więc u schyłku życia przyjął
honory z gm iny, za tam te
dwa lata niepewności, ryzyka
i najsurow szego egzam inu
z człowieczeństwa.
Z truskawkami
do kurortu
Jaworów, jak inne miej
scowości kresowe, był ty
glem wiciu kultur. Miesz
kali tam Polacy, Ukraińcy,
Żydzi i Niemcy. Tylko cza
sy nie sprzyjały wielokultu-
rowości. II Rzeczpospolitą
wstrząsały konflikty na tle na
Róziewicz. Sprawiedliwy wśród narodów
rodowościowym i ekonomicz
nym, w państwach sąsiednich
w siłę rosły totalitaryzmy. -
Pamiętam tamtą biedę, ludzie
nie m ieli czego do garnka
włożyć - wspomina pan Emil.
Na tle sąsiadów Róziewiczo
wie radzili sobie całkiem do
brze. Ojciec, kolejarz, miał
państwow ą posadę, mama
kom binowała, jak dorobić.
W Stanisławowie kupowała
truskawki od chłopów, a potem
sprzedawała je kuracjuszom
w Morszynie-Zdroju. Zakupy
dla 6-osobowej rodziny robiła
u żydow skich sklepikarzy.
Okupacyjne zakazy nie robiły
na niej wielkiego wrażenia. Do
getta w Bolechowie dostarczała
masło, skupowane po wsiach.
Kuzynka z Bolechowa
Iza musiała mu się spodo
bać. Jeszcze teraz, kiedy opo
wiada o niej, uśmiecha się.
Była z getta. Poprosił mamę,
żeby zabrać ją do domu. Mama
rozmawiała o tym z ojcem,
zgodził się. Iza zamieszkała
razem z nimi. Cała rodzina była
śniada, innym mówili, że to ich
kuzynka. Ale myśl o siostrze,
pozostawionej w getcie, nie
dawała dziewczynie spokoju.
Uzgodniła z Róziewiczami,
że sprowadzi także i ją. Poszła
torami w stronę Bolechowa.
Widzieli ją wtedy ostatni raz. Po
kilku dniach w domu zjawiło się
troje uciekinierów z getta. Gitla,
siostra Izy, Fryda i star
szy od nich Schmuel.
Mówili, że Niemcy
rozstrzelali Izę,
Fryda z córką i wnuczką na jerozolimskim Wzgórzu Pamięci, 1992 rok
Kiedy pytam, dlaczego
rodzice podjęli tę decyzję,
pan Emil jest zaskoczony.
Nie ma gotowej formułki.
Przebąkuje, że tak było trzeba,
że chcieli pom óc, że m o
gły zaważyć przedwojenne
kontakty mamy. Doskonale
zdawali sobie sprawę, co im
za to groziło. W sąsiednim So-
łukowie ktoś doniósł na Ukra
ińca, ukrywającego Żydów.
Przyjechali Niemcy - Żydów
rozstrzelali natychmiast, ukra
ińską rodzinę zapakowali na
furmankę. O bwozili ich po
wiosce i kazali ludziom pluć
na nich. Potem odbyła się
publiczna egzekucja.
Po kryjomu
Obok budynku kolejo
wego stało kryte blachą po
m ieszczenie gospodarcze,
trzymali tam siano. Po zdję
ciu desek można było wejść
na poddasze. 16-letni Emil
urządził tam kryjówkę. Dość
przestronne miejsce, za dnia
wpadało światło. Nocą, po
odsunięciu desek i siana,
w y ch o d zili na z ew nątrz.
M ogli skorzystać z toalety,
rozruszać kości. M atka za
nosiła im gotowane jedzenie.
N aw et kiedy w służbow ni
był pracownik kolejowy, wy
chodziła tylnym wyjściem.
Potem było różnie, dok u
czała bieda, musieli dzielić
się chlebem. Czy umawiali
się z nimi na odpłatność za
schronienie i pożyw ienie?
- A co m ogli nam dać? Ni
czego przy sobie nie m ieli
- odpowiada Róziewicz. Ale
potem dodaje, jak wybrał się
ze Schmuelem do Ukraińca,
u którego Żyd miał zdepo
nować złoto. Był w ieczór,
Schmuel wszedł do środka,
Em il czek ał na zew nątrz.
Po chwili Ukrainiec wypadł
z dom u, może po siekierę,
może po broń. Schmuel wy
biegł za nim, „U ciekamy!”
- rzucił do Emila.
Co czuje, na myśl, że dzięki niemu przeżyli, założyli rodzinę, mogli wieść normalne życie?
Czy to było dobre miej
sce do ukrywania Żydów ?
W budynku kolejowym był
jedyny telefon na wsi. Przy
chod zili tu żo łnierze n ie
mieccy. Matka umiała trochę
po niem iecku, rozm aw iała
z nimi. Nocą tory patrolował
obchodowy - Ukrainiec z Ja
worowa, o nazwisku Kuciej.
Miał latarkę, przesiadywał na
przydomowej ławeczce. Po
wojnie wyznał im, że wiedział
o ukrywanych. Pewnego razu
do Emila przyszedł ukraiński
kolega. Był z oddziału ban
derow ców . P ow iedział, że
ma tego dość, jest skrajnie
zm ęczony, chce odpocząć.
Wszedł do budynku, który był
kryjówką, położył się na dole.
- Dlaczego go w puściłeś? -
wołała matka. Na szczęście
kolega szybko odszedł. Które
goś dnia Emil znalazł innych
Żydów w drew nianej kon
strukcji na siano. Kazał im jak
najszybciej opuścić to miej
sce. Schmuel też mu poradził,
żeby ich przepędzić. Gdyby
ktoś ich tam nakrył, Niemcy
przeszukaliby całe domostwo.
Uciekinierzy w ogrodzie - to
nie był przypadek. Żydowska
inteligencja ze Stryja i Lwowa
kierow ała się w zdłuż linii
kolejowej do leśnej kryjówki
w okolicach Doliny. Emil byl
w siatce kurierów. Przeprowa
dzał żydowskich adwokatów,
lekarzy i kupców do kolejne
go łącznika.
Róziewiczowie uchronili
Schmuela, Frydę i Gitlę od
losu ich pobratymców. Getto
w Bolechowie zlikwidowa
no, wywożąc 700 Żydów do
obozów koncentracyjnych.
W Dolinie było jeszcze go
rzej. Żydowską ludność zapę
dzono na jedno miejsce. Tam
czekały już wykopane doły,
a przy nich pijani żołnierze
z jednostek specjalnych. Ma
sow a egzekucja, rozstrzela
nych w arstw ami wrzucano
do ziemi.
Fotografia ocalonych
Po wejściu Armii Czer
wonej m atka Em ila wypu
ściła ukrywanych. Zataczali
się od szczęścia i świeżego
pow ietrza, całow ali panią
Róziewicz po rękach. Gitlę
Emil w idział jeszcze tylko
raz. O tw orzyła po w ojnie
sklepik w Bolechowie, potem
w yem igrowała do Kanady.
Schmuel i Fryda pobrali się
i w yjechali do Izraela. To
od nich zaczęły przychodzić
w latach 50. paczki z żywno
ścią i ubraniami, adresowane
do podo law skich Siedlec,
gdzie o sie d lili się R ó zie
w iczow ie. W n astępn yc h
dekadach otrzym yw ali też
bony pieniężne od fundacji,
założonej przez żydowskiego
m ilionera. W 1991 E m ila
wraz z rodzicami wyróżnio
no medalem „Sprawiedliwy
w śró d N arodów Ś w iata ” .
W 1992 am basador Miron
Gordon nadał mu tytuł ho
norowego obywatela Izraela.
W tym samym roku został
zap roszony na w y cieczkę
sprawiedliwych, organizowa
ną przez izraelską fundację.
Spotkał się wtedy z Frydą.
Razem byli w Yad Vashem,
przy tabliczce z nazwiskiem
Róziewiczów.
Pan Emil pokazuje zdję
cie, p rzy sła n e z Izrae la.
Małżeński portret Schmuela
i Frydy, pomiędzy nimi có
reczka z białą kokardą we
włosach. Pytam, jak to jest,
mieć świadomość, że dzięki
niemu przeżyli, założyli ro
dzinę, mogli wieść normalne
życie. - Nie czuję się boha
terem - odpowiada. - Z ro
biliśmy wtedy to, co do nas
należało. Myślę, że wielu na
naszym miejscu zachowałoby
się tak samo...
XAWERY PIŚNIAK
xpisniok@gazeta.olawa.pl
Z arch. E. Róziewicza
Złączyła ich
trudna wojenna
przeszłość. Emil
i Fryda w Izraelu,
1992 rok
Comments to this Manuals